Jak ustanowiłem "Puchar Rodzinny"

Wspomnienie Andrzeja Sykuta nadesłane z USA w jubileuszowym roku 2013 Było to dawno temu... Zjazdowe Mistrzostwa Warszawy odbywały się tradycyjnie na Wielkanoc w Suchym Żlebie na Kalatówkach. Był to jeszcze okres organizacji spontanicznej: nie było fotokomórek, cellular-fonów, komputerów i funduszy na tę imprezę. Ale zainteresowanie było duże, zawsze ponad 200 startujących. Zamawiałem patrol GOPR-u, „układałem się” z Zygmuntem Dulskim – bo Kalatówki to było jego królestwo. Sam wnosiłem wiązki wypożyczonych tyczek na górę Żlebu i ustawiałem slalom. Byłem w świetnej kondycji po powrocie z najlepszej na owe czasy narciarskiej Akademii Narodowej ENSA (Ecole Nationale de Ski et D’Alpinisme) w Chamonix, gdzie jako pierwszy polski uczestnik uzyskałem tytuł instruktorski. Przy pomocy kilkoro instruktorów i przyjaciół przeprowadzałem te zawody. W 1968 r pomagali mi Ela i Andrzej („Negro”) Sławińscy, Hania Wierzyńska, Janusz J., Lusia Wysocka i na mecie sekretariat WKN-u. Pomiar czasu był na ręczny stoper, poprzez radiotelefon. Wymyśliłem wówczas i zaproponowałem nowy regulamin - aby obok klasyfikacji w poszczególnych, indywidualnych grupach, zsumować czasy dwóch osób z tej samej rodziny. Startowało zazwyczaj kilka małżeństw, rodzeństwa, dzieci z rodzicami... Pomysł spodobał się. Wyzwalał współzawodnictwo, pobudzał rodzinne ambicje... Pierwszy Puchar ( 1968 r.) wygrało małżeństwo Hania i Janusz Jabłońscy. A potem to już poszło: wspaniałe siostry Ania i Marta Grzegrzółka, Czaińscy, Rogozińscy, ponownie Grzegrzółka, ojciec Eugeniusz z Anią..... W trzecim roku musiałem dopracować – z pomocą papy Staszewskiego i Wojtka Łepskiego – formułę zamiany sumy czasów na sumę punktów. Po 10 latach, i my, z moją rodziną - Sykutowie - włączyliśmy się do tego współzawodnictwa, głównie Monika z Marcinem, a także Marynia i Andrzej, wygrywając Puchar 8 razy, na zmianę z Wieczorkami, Niemińskimi, siostrami Gajewskimi, aż do Przelaskowskich, Staszewskich, Sinczaków i Łodzińskich w 90 roku. Potem nasza rodzina rozjechała sie po świecie....... Ostatnio wpadł mi w ręce komunikat z roku 2004, gdzie Puchar Rodzinny, wygrali Derwinisowie, a sklasyfikowanych było 44 par!!! Cieszy mnie ogromnie kontynuacja i ciągłe zainteresowanie tymi zawodami. Cieszy mnie również to że, obecni organizatorzy nazwali Puchar Rodzinny imieniem mojego zmarłego Przyjaciela - Janusza Pawlika. Serdecznie pozdrawiam, Andrzej Sykut

  • Jak ustanowiłem  "Puchar Rodzinny"