I reaktywacja WKN po wojnie
Warszawa leżała jeszcze w gruzach, gdy wraz z nadchodzącą zimą 1945 roku WKN-owcy, ci co przeżyli, zaczęli przemyśliwać o reaktywowaniu Klubu. Naturalnie inne były warunki, inni ludzie, ale śnieg i narty pozostały przecież takie same.
Oto fragment powojennego zapisu kronikarskiego: "Już w kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych, we wrześniu 1945 roku odbyło się pierwsze zebranie członków Klubu, w mieszkaniu Bolesława Stawińskiego na Mokotowskiej. Był tam Maksymilian Dudryk-Darlewski, Zjawiński, Roth, Stanisław Zamowski, Feliks Grędziński, Pogorzelski, Smolikowaki, Andrzejak i Edyta Wargenau. Z miejsca podejmujemy energiczną działalność. Wysyłamy zawiadomienie do Polskiego Związku Narciarskiego o wznowieniu naszej działalności, występujemy do Ministerstwa Komunikacji o przyznanie dwóch schronisk na terenie Ziem Odzyskanych i pierwszej subwencji. W grudniu odbywa się ogólne zebranie wyborcze i oto mamy już pełnowartościowy Klub z zarządem, składkami i książką korespondencji. A oto skład Zarządu: prezes Bolesław Zjawiński, wiceprezes Jan Chowańczak, sekretarz - wiadomo - Edyta Wargenau, skarbnik - Dudryk-Darlewski, kapitan sportowy major Marian Fruchauf. W 1946 roku zostają nam przyznane dwa schroniska w Karkonoszach, a mianowicie "Śnieżne Jamy" i „Pod Łabskim Szczytem”. Hasz delegat inż. Hellwig zabezpiecza je, a potem organizuje transport w postaci zakupionych czterech koni, W tym też mniej więcej czasie jesteśmy gospodarzami dwóch domów turystycznych: jeden w Szklarskiej Porębie, drugi w Zakopanem na Bystrem, Willa „Włodka", pierwsza na drodze do Jaszczurówki, W jakimś stopniu dom ten zastępował nam brak naszego "gniazda" na Chochołowskiej. Oczywiście nie był tym samym , bo znacznie mniejsze (około 50 łóżek), i punkt znacznie gorszy, i przecież nie własne..."
Jedną z pierwszych myśli, która nie opuszczała działaczy WKN od momentu reaktywowania Klubu była chęć odbudowy spalonego w czasie wojny schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Usilne starania doprowadziły nawet do otrzymania z Ministerstwa Komunikacji dotacji w wysokości pół miliona złotych (przed wymianą) , za którą to zakupiono nawet część budulc Inż. Dudryk-Darlewski opracował plan odbudowy obiektu.